Nabici w beczki, nabici w gin. Jak Janusz Palikot pozyskał 10 tysięcy inwestorów
Ci, którzy zainwestowali w „Bunt Finansowy”, zaczynają się skarżyć się na opóźnienia w wypłatach. Na konta nie przychodzą pensje pracowników browaru w Tenczynku i sklepów sieci Tenczynek Świeże. Społecznościowym zbiórkom zaczyna się przyglądać Komisja Nadzoru Finansowego i UOKiK, a nachalnym reklamom alkoholu – sąd i prokuratura.
A może wejdzie pan w gin?
Grzegorz z Krakowa przyznaje, że pierwsze pieniądze wpłacił z własnej inicjatywy. – Na Bunt Finansowy. A potem zaczęły się telefony – wspomina. – Byłem namawiany na Tenczyński Gin, na Alembik, na inne rzeczy. Mówili bardzo przekonująco, że rum i gin to teraz nowy trend. Naprawdę to do mnie trafiało. Dostawałem też dywidendę i alkohole. I zaproszenia, by przyjechać do Tenczynka i pozwiedzać. Sam pracuję w branży rolnej. Przecież alkoholowy biznes w tym kraju nie może się nie udać – myślałem sobie.
W różne produkty zainwestował łącznie ponad 40 tys. zł. – Już się pogodziłem, że tych pieniędzy nie odzyskam – przyznaje. – Tylko opatrzność spowodowała, że nie wszedłem w ten Gin. Bo byłem na granicy. Piękny prospekt wysłali, nawet koledze go przesłałem.
Gdy wiosną nie dostaje przelewu jak zwykle, pisze maila z zapytaniem. – To było na przełomie maja/czerwca. Odpisali, że pieniądze będą za kilka dni. A za kilka dni Palikot zamykał już swoje sklepy Tenczynek Świeże.
To właśnie na Krakowskim Przedmieściu 51/1 w Lublinie zarejestrowano dwie najnowsze spółki Janusza Palikota: Tenczyński Gin i Polskie Destylarnie.
Na konto Polskich Destylarni płynęły pieniądze z ostatniej crowdfundingowej zbiórki – Skarbiec Palikota – gdzie oprócz fantastycznych odsetek z pożyczek udzielonych biznesmenowi można było wygrać wakacje w Marrakeszu czy srebrno-czarnego Rolls-Royce Ghost’a. Luksusowe auto często wówczas (połowa maja) parkowało pod kamienicą biznesmena na lubelskim Starym Mieście. Fotografował się z nim też wspólnik Palikota – Kuba Wojewódzki.
Dziś Wojewódzki o wspólnych biznesach z lubelskim przedsiębiorcą rozmawiać nie chce, a auto czeka na nowego właściciela. Aukcja na poleasingowe.pl kończy się 3 stycznia, cena wywoławcza to 1 965 tys. zł netto, liczba ofert – zero.
„Porażką” zakończyła się też społecznościowa zbiórka na „Skarbiec Palikota”. Zebrano jedynie 2,2 mln zł, ale – jak się okazało – by utrzymać płynność finansową spółek potrzeba było wówczas dziesięć razy tyle. Sytuacja jest tak zła, że w czerwcu zabrakło nawet na wypłaty pensji dla pracowników.
A ile udało się zebrać na Tenczyński Gin? Tym Palikot nigdy się nie chwalił, nie odpowiedział też na nasze pytania na ten temat (nasza korespondencja z przedsiębiorcą na końcu tekstu). Próżno też szukać informacji na temat tego projektu w internecie. Można odnieść wrażenie, że wiedzieli o nim tylko ci, co go sprzedawali. I ci, którzy dali się im na tę inwestycję namówić.
Długie listy wierzycieli
Na długich listach wierzycieli Manufaktury i Tenczynek Dystrybucja (w tych spółkach w październiku ruszyły procedury PZU czyli postępowania o zatwierdzenie układu) są nie tylko nazwiska osób, które udzieliły pożyczek. Są tam także biura podróży, hotele, firmy cateringowe, instytucje kultury (jak Centrum Kultury w Lublinie czy Warsztaty Kultury). Jest biuro rachunkowe (900 tys. zł), warszawska kancelaria notarialna (37 tys. zł), urzędy skarbowe (1,3 mln zł), duży warszawski dom mediowy (1,2 mln zł), platforma crowdinvestingu (242 tys. zł),
Spis wierzytelności samej Manufaktury liczy 1380 pozycji, na łączną sumę 246,6 mln zł. Artur Szczepański, doradca restrukturyzacyjny z Lublina, przygotował też drugą listę – wierzytelności spornych, których istnienie spółka kwestionuje, na sumę ponad 23 mln zł.
Źródło: https://jawnylublin.pl/nabici-w-beczki-nabici-w-gin-jak-palikot-pozyskal-10-tysiecy-inwestorow/